Epitafium odkryte na starożytnym greckim nagrobku głosi: "jakże szybko z niczego pogrążamy się w nicość". To jest "element wyróżniający chrześcijan, fakt, że oni mają przyszłość: nie wiedzą dokładnie, co ich czeka, ale ogólnie wiedzą, że ich życie nie kończy się pustką. Tylko wtedy, gdy przyszłość jest pewna jako rzeczywistość pozytywna, można żyć w teraźniejszości" (Spe Salvi 2). W tym sensie Ewangelia to prawdziwie Dobra Nowina. W tym też kontekście św. Paweł pisze do Tesaloniczan, że nie powinni smucić się "jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei" (1 Tes 4, 13).
Ojciec Święty pyta wprost: "Czy wiara chrześcijańska jest również dla nas dzisiaj nadzieją, która przemienia i podtrzymuje nasze życie? Czy jest ona dla nas sprawcza - czyli jest przesłaniem, które kształtuje w nowy sposób samo życie, czy też jest już tylko informacją, którą z upływem czasu odłożyliśmy na bok i która wydaje się ustępować informacjom bardziej aktualnym?" (Spe Salvi 10)
Nie mogę się jednak ograniczyć tylko do pytania o moje własne życie. "Zbawienie zawsze było rozumiane jako rzeczywistość wspólnotowa. (...) Zgodnie z tym, grzech jest pojmowany przez Ojców Kościoła jako rozbicie jedności rodzaju ludzkiego. (...) I tak odkupienie jawi się właśnie jako przywrócenie jedności" (Spe Salvi 14). Nadzieja chrześcijańska, wbrew temu jak ją błędnie postrzegano przez wieki, nie jest indywidualistyczna! Podczas, gdy średniowiecze uważało zakonników za osoby wyizolowane i uciekające od rzeczywistości, św. Bernard z Clairvaux był innego zdania - właśnie mnichów czynił szczególnie odpowiedzialnymi za zbawienie świata. (c.d.n.)
Iza